Co się dzieje z moją skórą?
Zadawałam sobie to pytanie przez co najmniej dwa lata zanim zdecydowałam się pójść do dermatologa. W dzisiejszym wpisie chciałabym podzielić się z Wami krótką historią mojej skóry.
Jak wiecie zrezygnowałam z codziennego makijażu, pielęgnuję twarz tak, aby nie uszkadzać jej naturalnej bariery ochronnej i rozsądnie dobieram swoje kosmetyki. Od ponad pół roku systematycznie jem i sama sobie gotuję. Niestety, skóra mojej twarzy ciągle jest zaczerwieniona i ciągle pojawiają się na niej niedoskonałości...
Jakiś czas temu straciłam już nadzieję, że uda mi się cokolwiek zmienić. Najgorsze jest to, że zwątpiłam w swoją wiedzę i doświadczenie w temacie kosmetyków.
Zdecydowałam się na wizytę u dermatologa. Idąc na umówione spotkanie moja skóra jakby nagle zrozumiała, że mam zamiar sięgnąć po ostateczne rozwiązanie, ponieważ wyglądała nadzwyczaj dobrze.
Było mi trochę niezręcznie gdy widziałam, że pozostali pacjenci przychodzą z o wiele poważniejszymi problemami. Ale czekałam dość długo na tę wizytę i nie mogłam odpuścić na samym końcu.
Po rozmowie z panią doktor okazało się, że mam książkowe łojotokowe zapalenie skóry. Byłam bardzo zdziwiona! To choroba autoimmunologiczna, która polega na nieprawidłowej pracy gruczołów łojowych. Objawami tej choroby jest zaczerwienie płatu nosowo-wargowego twarzy, swędzenie oraz nadmierny przyrost martwego naskórka. Głównymi sprawcami zaczerwienienia są drożdżaki, które bytują u każdego z nas. Tak, u Ciebie również, ale spokojnie... Nie ma się czego bać. ;) Normalnie każdy z nas żyje z tymi grzybami w symbiozie. Łojotokowe zapalenie skóry bardzo często pojawia się u osób narażonych na stres lub mających problemy z tarczycą. Nie można jej do końca wyleczyć i może nawracać z różną siłą.
Ogólny zarys choroby wygląda tak: skóra naturalnie produkuje sebum, a tam gdzie gruczoły łojowe nie pracują poprawnie tej wydzieliny jest za dużo. W łoju znajdują się długołańcuchowe kwasy tłuszczowe, którymi bardzo chętnie odżywiają się wyżej wspomniane drożdżaki (wydzielają one enzym lipazę, który skraca długie łańcuchy na krótkie). Skóra osób chorujących na ŁZS jest wyjątkowo wrażliwa na produkty metaboliczne tych grzybów. Stąd bierze się to ciągłe zaczerwienienie.
Podczas kuracji bardzo ważne jest mycie twarzy delikatnymi emolientami jak i nawilżanie skóry. Bez kremu skóra będzie produkować jeszcze więcej łoju, co doprowadzi do błędnego koła.
Nie wiem jak zakończy się to leczenie, ale nasunęły mi się dwa wnioski.
Pierwszy:
➳Nigdy nie bagatelizujcie tego, co dzieje się z Waszą skórą.
Zostaliśmy tak zaprogramowani, że kiedy coś złego dzieje się w naszym organizmie od razu jesteśmy informowani o tym. Czasami tylko nie chcemy słuchać, albo nie mamy na to czasu. Nie bagatelizujcie takich sygnałów, ponieważ im bardziej się zwleka tym gorsze moją być tego skutki.
Drugi:
➳Korzystajcie z porady SPECJALISTÓW.
I mam tutaj namyśli osoby konkretnie wykształcone w danej profesji.
Spójrzcie choćby na mój przykład. Pomyślicie sobie może tak: "Przecież ona to chyba od razu powinna wiedzieć co się dzieje skoro zna się na kosmetykach i pielęgnacji skóry. Jaki z niej ekspert skoro nie wiedziała, że ma stan zapalny". Pamiętajcie, że ja nie jestem lekarzem tylko chemikiem, a to są jednak dwa totalnie różne zawody. Potrafię interpretować składy kosmetyków, umiem zaprojektować taki skład, który pomoże przy danym schorzeniu, ale sama tej choroby nie zdiagnozuję. Tutaj potrzebny jest lekarz dermatolog. Dlatego trzeba korzystać z wizyt u specjalistów, żeby szybko i precyzyjnie określić problem.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz