Co się dzieje z moją skórą?

Co się dzieje z moją skórą?


Zadawałam sobie to pytanie przez co najmniej dwa lata zanim zdecydowałam się pójść do dermatologa. W dzisiejszym wpisie chciałabym podzielić się z Wami krótką historią mojej skóry.
Jak wiecie zrezygnowałam z codziennego makijażu, pielęgnuję twarz tak, aby nie uszkadzać jej naturalnej bariery ochronnej i rozsądnie dobieram swoje kosmetyki. Od ponad pół roku systematycznie jem i sama sobie gotuję. Niestety, skóra mojej twarzy ciągle jest zaczerwieniona i ciągle pojawiają się na niej niedoskonałości...
Jakiś czas temu straciłam już nadzieję, że uda mi się cokolwiek zmienić. Najgorsze jest to, że zwątpiłam w swoją wiedzę i doświadczenie w temacie kosmetyków. 
Zdecydowałam się na wizytę u dermatologa. Idąc na umówione spotkanie moja skóra jakby nagle zrozumiała, że mam zamiar sięgnąć po ostateczne rozwiązanie, ponieważ wyglądała nadzwyczaj dobrze. 
Było mi trochę niezręcznie gdy widziałam, że pozostali pacjenci przychodzą z o wiele poważniejszymi problemami. Ale czekałam dość długo na tę wizytę i nie mogłam odpuścić na samym końcu. 
Po rozmowie z panią doktor okazało się, że mam książkowe łojotokowe zapalenie skóry. Byłam bardzo zdziwiona! To choroba autoimmunologiczna, która polega na nieprawidłowej pracy gruczołów łojowych. Objawami tej choroby jest zaczerwienie płatu nosowo-wargowego twarzy, swędzenie oraz nadmierny przyrost martwego naskórka. Głównymi sprawcami zaczerwienienia są drożdżaki, które bytują u każdego z nas. Tak, u Ciebie również, ale spokojnie... Nie ma się czego bać. ;) Normalnie każdy z nas żyje z tymi grzybami w symbiozie. Łojotokowe zapalenie skóry bardzo często pojawia się u osób narażonych na stres lub mających problemy z tarczycą. Nie można jej do końca wyleczyć i może nawracać z różną siłą. 
Ogólny zarys choroby wygląda tak: skóra naturalnie produkuje sebum, a tam gdzie gruczoły łojowe nie pracują poprawnie tej wydzieliny jest za dużo. W łoju znajdują się długołańcuchowe kwasy tłuszczowe, którymi bardzo chętnie odżywiają się wyżej wspomniane drożdżaki (wydzielają one enzym lipazę, który skraca długie łańcuchy na krótkie). Skóra osób chorujących na ŁZS jest wyjątkowo wrażliwa na produkty metaboliczne tych grzybów. Stąd bierze się to ciągłe zaczerwienienie. 
Podczas kuracji bardzo ważne jest mycie twarzy delikatnymi emolientami jak i nawilżanie skóry. Bez kremu skóra będzie produkować jeszcze więcej łoju, co doprowadzi do błędnego koła. 
Nie wiem jak zakończy się to leczenie, ale nasunęły mi się dwa wnioski.

Pierwszy: 

Nigdy nie bagatelizujcie tego, co dzieje się z Waszą skórą. 

Zostaliśmy tak zaprogramowani, że kiedy coś złego dzieje się w naszym organizmie od razu jesteśmy informowani o tym. Czasami tylko nie chcemy słuchać, albo nie mamy na to czasu. Nie bagatelizujcie takich sygnałów, ponieważ im bardziej się zwleka tym gorsze moją być tego skutki. 

Drugi: 

Korzystajcie z porady SPECJALISTÓW.

I mam tutaj namyśli osoby konkretnie wykształcone w danej profesji.
Spójrzcie choćby na mój przykład. Pomyślicie sobie może tak: "Przecież ona to chyba od razu powinna wiedzieć co się dzieje skoro zna się na kosmetykach i pielęgnacji skóry. Jaki z niej ekspert skoro nie wiedziała, że ma stan zapalny". Pamiętajcie, że ja nie jestem lekarzem tylko chemikiem, a to są jednak dwa totalnie różne zawody. Potrafię interpretować składy kosmetyków, umiem zaprojektować taki skład, który pomoże przy danym schorzeniu, ale sama tej choroby nie zdiagnozuję. Tutaj potrzebny jest lekarz dermatolog. Dlatego trzeba korzystać z wizyt u specjalistów, żeby szybko i precyzyjnie określić problem. 

INCIguide, czyli pierwsze kroki do czytania składu kosmetyków

INCIguide, czyli pierwsze kroki do czytania składu kosmetyków


Ideą tego bloga nie miało być nigdy wskazywanie jaki konkretnie produkt polecam kupić lub jakiego radzę unikać. Marzyłam o tym, aby pomóc Wam dokonywać wyboru, a nie robić go za Was. Chciałam przede wszystkim przekazać wiedzę jak samemu czytać i oceniać składy kosmetyków i w ten sposób zrodził się w mojej głowie pomysł na INCIguide. ↴


Pierwotnie miał być tylko jeden taki miniprzewodnik. Jednak okazało się, że mam tyle wiadomości, które chciała w nim zawrzeć, że musiałam podzielić go na kilka części. Dzisiaj publikuję pierwszą część z najbardziej podstawowymi informacjami na temat składu kosmetyków. Obiecuję, że potem będzie tylko ciekawiej! :) 
Zachęcam Was do robienia screenów tym grafikom. Zapiszcie sobie je na telefonie, aby móc do nich zawsze zajrzeć, np. podczas robienia zakupów w drogerii. 






Tutaj zostawiam link do pobrania wszystkich grafik: KLIK


Czy alkohol benzylowy to "bezpieczny" konserwant?

Czy alkohol benzylowy to "bezpieczny" konserwant?


Pisałam Wam jakiś czas temu na Instagramie, że tonik, który używałam zmienił zapach na migdałowy. Zaczęłam szperać trochę w literaturze. Dzięki temu i poprzednim doświadczeniom w mojej pracy mogłam powiązać to z reakcją utleniania alkoholu benzylowego, który również znajdował się w składzie INCI mojego toniku. 

Wiedziałam, że alkohol benzylowy utlenia się do benzaldehydu, ale nie sądziłam, że może wydarzyć się to bez udziału katalizatora lub specjalnych warunków reakcji. Alkohol benzylowy pełni rolę konserwanta w kosmetykach. Powszechnie uważa się, że jest substancją "bezpieczną",  a kosmetyki tak konserwowane otrzymują status eko. Natomiast benzaldehyd, który jest kolejnym w etapie przemian, to związek trujący i niebezpieczny. Może nie umrzecie od razu przez nałożenie kremu, w którym nastąpiła przemiana jednego związku w drugi, ale na pewno podrażnicie sobie skórę. Prawo kosmetyczne reguluje zawartość alkoholu benzylowego w gotowym produkcie, jednak nikt nie zwraca uwagi na warunki wytwarzania lub na zawartość zanieczyszczeń, która po pewnym czasie od produkcji może być wyższa. Powodów zajścia takiego zjawiska (przemiany alkoholu w aldehyd) może być kilka. Może to być kwestia zapowietrzenia masy kosmetyku (winny jest znajdujący się w powietrzu tlen) lub szczątkowe ilości jonów metali obecne w wodzie produkcyjnej.

Jak już wspomniałam, zaczęłam szukać w literaturze naukowej. Byłam ciekawa czy ktoś już to opisał wcześniej.

Alkohol benzylowy nie budzi takich kontrowersji jak znane wszystkim parabeny. Trochę czasu zajęło mi znalezienie odpowiedniego artykułu, takiego który opisywałby przebieg tej reakcji w układzie podobnym do kosmetyków. Dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami tym co znalazłam. 

Naukowcy opisują przebieg doświadczenia i metodykę badań. Przygotowanie próbek polegało na zrobieniu roztworów wodnych alkoholu benzylowego o różnych stężeniach (użyto wody demineralizowanej i oczyszczonej). Próbki były przechowywane w różnych warunkach eksperymentalnych: 

✤ pierwsza część w szczelnie zamknięte, pozbawione tlenu i dostępu światła dziennego,
✤ druga część w zamkniętych w opakowaniach przepuszczających tlen, wystawionych na działanie promieniowania słonecznego.

Udowodniono, że reakcja utleniania alkoholu benzylowego zachodzi w niewielkim stopniu nawet w warunkach idealnych, to znaczy beztlenowych i bez dostępu światła. A jednak  większość kosmetyków to roztwory wodne: toniki, płyny micelarne, mgiełki, esencje, nawet kremy to w 60% woda. I nikt nie przechowuje ich w tak rygorystycznych warunkach. 
Co w takim razie dzieje się gdy produkt chcąc nie chcąc zawiera tlen z powietrza? 

W środowisku tlenowym reakcja utleniania alkoholu benzylowego do benzaldehydu przebiega o wiele chętniej. 

Oznacza to, że możliwe jest to również w kosmetykach.
Nikt nie bada w kosmetykach zawartości zanieczyszczeń benzaldehydem, ponieważ dla firm jest to zbyt drogie badanie. Liczy się tylko to czy konserwant jest w stanie utrzymać czystość mikrobiologiczną przez okres 2 lub 3 lat, a nie to jakie interakcje zachodzą w produkcie.

Dlatego bądźcie ostrożne jeśli widzicie w składzie "benzyl alcohol" i nie ufajcie bezgranicznie informacji na etykiecie typu "eko". Sprawdzajcie też datę produkcji, a nie tylko datę ważności.  Dzięki temu będziecie kupować świeże kosmetyki, w którym prawdopodobieństwo przekształcenia alkoholu benzylowego w benzaldehyd jest mniejsze. Dobrze jest też wyrobić sobie nawyk odpowiedniego przechowywania (z dala od słońca, na przykład w szafce w łazience). 
Na nasze szczęście benzaldehyd można wyczuć samemu, ponieważ ma zapach migdałów :). Na dole znajdziecie informacje o publikacji jaką przytoczyłam. Piszcie jeśli zrodziły się Wam w głowie jakieś pytania. 

PS Korzystajcie z wiosennego słońca ile się da! ♥️


Literatura: 

N. N. Sudareva, E. V. Chubarova, Time-dependent conversion of benzyl alcohol to benzaldehyde and benzoic acid in aqueous solutionsJournal of Pharmaceutical and Biomedical Analysis, 2006, 1380-1385.

FAST ADVICE: SOS dla suchej skóry i włosów

FAST ADVICE: SOS dla suchej skóry i włosów


Pomimo tego, że w tym roku zima była raczej biała niż mroźna, moja skóra i tak odczuła skutki ostrego powietrza. Nawet wilgoć niesiona znad morza nie pomogła.

W takim przypadku mam pod ręką sprawdzone sposoby na weekendową regenerację. Choć jestem technologiem i mogłabym "ukręcić" sobie jakieś mazidło to lubię sięgać po sprawdzone babcine sposoby na piękną skórę. Do moich ulubionych należy maseczka z żółtka, oleju lnianego i odrobiny soku z cytryny. Wszyscy wiemy jak wartościowe są żółtka. To bogactwo nienasyconych kwasów tłuszczowych, fosfatydylocholiny (która jest również budulcem błony komórkowej), witamin A, E, D i składników mineralnych. Olej lniany to jeden z najczęściej przeze mnie stosowanych olejów, nie tylko w kosmetyce. Świetnie odbudowuje uszkodzony naskórek. Odważniejszym proponuję zamienić oliwę z oliwek na olej lniany i polewać nim sałatki. Myślę, że szybko poczujecie efekt wygładzonych, błyszczących włosów. Cytrynę dodaję ze względu na działanie rozjaśniające i lekko zakwaszające.



Ostatecznym i najmniej wymagającym sposobem na szybką regenerację skóry jest też suplementacja witaminy A. Pytajcie farmaceutę w aptece o produkt leczniczy a nie suplement diety. 

Tak naprawdę każdy z opisanych kroków możecie stosować na raz. Mam nadzieję, że te drobne zabiegi odżywią Waszą skórę, kiedy będzie ona potrzebowała pomocy w odbudowie.

Dni są coraz dłuższe, a promienie słońca coraz cieplejsze. Byle do wiosny! ♥️


Wszystko co musisz wiedzieć o I etapie pielęgnacji twojej skóry

Wszystko co musisz wiedzieć o I etapie pielęgnacji twojej skóry



Dzisiaj wracam trochę do tematu detergentów. Tym razem przedstawię Wam mój pogląd na oczyszczanie skóry. Obiecuję, że nie przeczytasz po raz setny o tym, że najpierw olejek, potem żel, potem esencja, potem serum, potem... Chwila... A który to już krok? Co było potem? Chyba już się pogubiłam. Nie potrzebujesz kosmetyku na każdy etap jeśli wiesz jak zbudowana jest Twoja skóra. Wszystko opisałam poniżej. ♥️ 


1. Mycie twarzy

➳ Jak często? 

Wystarczy, że umyjesz twarz dwa razy dziennie. 

➳ Kiedy? 

Rano i po przyjściu do domu. Celowo nie piszę wieczorem. Najważniejsze jest to, żeby usunąć z twarzy zanieczyszczenia nagromadzone w ciągu dnia od razu po przyjściu do domu. Bakterie, z którymi masz styczność na ulicy, w tramwaju czy w biurze z łatwością przyklejają się do twojej twarzy. Czasem sama je tam przenosisz kiedy poprawiasz włosy, albo dotykasz policzka. Najlepiej byłoby gdybyś przychodząc do domu od razu robiła demakijaż i myła twarz. Skóra zaczyna oddychać w pełni kiedy zostanie usunięta z niej mieszanina sebum z resztkami make-up'u i kurzu. W ten sposób wyeliminujesz powstawanie stanów zapalnych i pryszczy. Jeśli po przyjściu z pracy nie wychodzisz nigdzie to nie ma potrzeby, żebyś powtarzała etap mycie. Nałóż tylko świeżą warstwę kremu. Podobno częste mycie skraca życie. ;) 

➳ Jakim kosmetykiem myć twarzy i robić demakijaż? 

W poprzednim poście podałam recepturę na olejek hydrofilny. U mnie taki rodzaj kosmetyku świetnie się sprawdził. Dokładnie zmywa makijaż i zanieczyszczenia, rozpuszcza też sebum kiedy nie nakładam make up'u. Jeśli chodzi o żele to niestety uważam, że one mocno ingerują w warstwę rogową. Wypłukują frakcję lipidową z powierzchni skóry. [1] W następstwie komórki naskórka robią się suche, a ich krawędzie zaginają się w górę. Skóra wydaje się wtedy szorstka w dotyku. [2] Czasem nawet możesz gołym okiem dostrzec odstające skórki, na przykład przy nosie. 


2. Oczyszczenia i złuszczanie

Jak często złuszczasz martwy naskórek? Stawiasz na produkty 2 w 1 czyli oczyszczający żel do mycia twarzy zawierającego od razu drobinki peelingujące? 

Odstawcie produkty 2 w 1 w codziennej pielęgnacji. Kosmetyki, które są myją i peelingują działają jak papier ścierny i są wskazane tylko przy nadmiarze warstwy rogowej (martwych komórek). Codzienne lub częste używanie takich produktów skutkuje tylko nadwrażliwością skóry. Nawet jeśli wykonujesz oczyszczanie (mechaniczne lub enzymatyczne) tak jak wskazano na etykiecie produktu, czyli 2-3 razy w tygodniu, to uważam, że jest to wciąż dużo. Pozbawiasz swoją skórę naturalnej warstwy ochronnej oraz przyspieszasz starzenie się komórek [3] ulokowanych w głębszych warstwach skóry. Nie zauważyłaś, że im częściej stosujesz produkty złuszczające tym bardziej czujesz potrzebę ich używania? Pozwólmy warstwie rogowej narosnąć, odnowić się, bo ona też posiada pewne funkcje. 

W latach 80' XX wieku naukowcy stworzyli model "brick and mortar" [4]. Martwe komórki pełnią rolę cegieł, a cementem międzykomórkowym jest mieszanina składników tłuszczowych. Funkcje, o których wspomniałam wyżej to: 

NAWILŻANIE: odpowiedzialne są za to właśnie te martwe komórki skóry, które tak chętnie złuszczasz. Zbudowane są z keratyny i NMF (Natural Moisturizing Factor) czyli grupy substancji super nawilżających. Należą do nich między innymi mocznik, kwas mlekowy i cukry. [5] Te substancje świetnie utrzymują przy sobie wodę! 

OCHRONA: cement międzykomórkowy tworzy hydrofobowy film i zapobiega utracie wody. Uelastycznia też skórę. Tutaj znajdziesz lipidy, cholesterol, kwasy tłuszczowe, ceramidy. 

➳ Jak często oczyszczać skórę twarzy? 

Według mnie jeden raz w tygodniu lub jeśli posiadasz skórę wrażliwą, raz na dwa tygodnie. Polki należą do typu kaukazkiego, co oznacza, że mamy dość cienką skórę, która nie łuszczy się tak szybko. Inaczej sprawa wygląda u kobiet ciemnoskórych, u których naukowo stwierdzono grubszą warstwę skóry i szybszy proces złuszczania naskórka. 


Na własnym przykładzie zauważyłam, że zbyt częste używanie peelingu napędza błędne koło: suchość, podrażnienie, nowe wypryski, oczyszczanie, suchość i tak dalej... Pierwszy etap pielęgnacji skóry jest ważny, ale czasem odnoszę wrażenie, że wszyscy skupiają się tylko na nim. 

Mam nadzieję, że weekend upłynął Wam pod znakiem ciepłego, wiosennego słońca. Taka pogoda w lutym to chyba rzadkość! 


_________________________________________________________________________________


Literatura: 

[1] Ertel, Personal cleansing products: properties and use, Cosmetic Formulation in Skin Care Products, 2006, 35-65. 
[2] i [3] Barel, Paye, Maibach, Handbook of Cosmetics Science and Technology, Third Edition. 
[4] Elias, Structure and function of the stratum corneum permeability barrier, Drug Dev. Res., 1988, 13, 97-105. 
[5] Rawling, Harding, Moisturization and skin barrier function, Dermatol. Ther., 2004, 17 (suppl. 1), 43-48. 
[6] Rawlings, Matt, Stratum corneum moisturization at the molecular level: an update in relation to the dry skin cycle, J. Invest. Dermatol., 2005, 124, 1099-1110.

Napisałam pierwszą receptura

Napisałam pierwszą receptura


Mam dzisiaj dla Was coś specjalnego! Wspomniałam w poprzednim poście, że niecierpliwie czekam na moment kiedy będę mogła podzielić się z Wami moją autorską recepturą. Oto i on! 

Przed Wami, Kochane, długi post, dlatego proponuję zaparzyć sobie rozgrzewającej herbatki i wygodnie się rozsiąść. ♥ 

Od dłuższego przyglądam się olejowej pielęgnacji twarzy. Metod OCM (Oil Cleansing Method) jest znana w Polsce od kilku lat i możemy wybierać w coraz większej gamie produktów tego typu. Dla mnie ten sposób pielęgnacji ma sens, ponieważ oleje nie uszkadzają skóry tak jak detergenty, ale jednocześnie zmywają sebum. Przerobiłam kilka olejków do mycia twarzy dostępnych na rynku i żaden nie był tym idealnym. Żadnego też nie kupiłabym ponownie. Wady jakie zauważyłam wypunktowałam poniżej: 

➳ Przede wszystkim wysoka cena

Oceniłam skład tych produktów i jakość opakowania. Uważam, że 50 zł za olej lniany czy olej słonecznikowy w składzie to za dużo. Niektóre produkty zawierają też Paraffinum Liquidum, czyli ciekłą parafinę, której radzę unikać osobom o rozszerzonych porach. Parafina ma działanie komedogennie i czopuje ujścia gruczołów łojowych. W składach olejków brakuje mi też ciekawego surowca, który mógłby podbijać cenę (umówmy się, że witamina E nie jest niczym odkrywczym). Nie wspominając o produkcie, który posiada w składzie tylko olej ryżowy niczym niezakonserwowany, który stoi na podświetlanej półce. Obawiam się, że klient kupuje po prostu zepsuty produkt. Światło i ciepło przyspiesza proces jełczenia olei. 

Wszystkie produkty miały plastikowe butelki z cienkich ścianek. Najdroższe są opakowania szklane. 

Z punktu widzenia technologa olejki do mycia twarzy to tanie produkty, ze względu na surowce jak i sposób wytwarzania. Do ich produkcji nie potrzeba złożonych maszyn i linii produkcyjnych. 

➳ Potrzeba zakupu żelu do mycia twarzy 


Na etykiecie olejków do demakijażu jest napisane, żeby zmyć go z twarzy wacikiem a potem spłukać ciepłą wodą. Ja czułam na twarzy tłusty film po zabiegu i był to dla mnie pewien dyskomfort. Olej, który zostaje na twarzy blokuje działanie kolejnych kosmetyków nakładanych na twarz. Tonik nie ma szans przebić się przez tłustą warstwę do powierzchni skóry. Musiałam dokupić żel do mycia twarzy, żeby pozbyć się tłustej warstwy. Jest to dodatkowy koszt, który można wyeliminować. Jak? Za momencik się dowiesz. ♥ 

Zachęcam Was, Dziewczyny, żebyście spróbowały same zrobić olejek hydrofilny do mycia twarzy. Można robić nim demakijaż i używać go zamiast żelu do mycia twarzy jeśli nie nakładacie make-up'u. Jestem pewna, że z łatwością będziecie mogły wykonać go u siebie w domu. 

Aby pobrać recepturę kliknij TUTAJ.

Formulacje możecie pobrać za darmo. Podałam na niej składniki, potrzebą ilość surowców oraz gdzie można je kupić (kliknij na nazwę firmy w pobranym pliku a zostaniesz od razu przeniesiona do danego sklepu). 

W recepturze, którą zaprojektowałam pojawia się ciekły emulator. W momencie zetknięcia olejku z wodą tworzy się rzadka emulsja, którą następnie łatwo zmyć ciepłą wodą. 

✤ Skóra jest umyta delikatnym kosmetykiem. 

✤ Płaszcz hydrolipidowy pozostaje nienaruszony, ponieważ olejki, które wybrałam posiadają kwasy tłuszczowe omega 3 i 6, a te z kolei są składnikami spoiwa komórkowego ➳ Co to jest płaszcz hydrolipidowy?
✤ Oleje w recepturze są olejami suchymi, dlatego nie powinny zapychać waszych porów. 
✤ Olejek nie pozostawia na skórze wyczuwalnej tłustej warstwy. 
✤ Nie musicie kupować osobno żelu do mycia twarzy a tym samym ograniczacie wysuszające detergenty w codziennej pielęgnacji. 

Same możecie bawić się tą recepturą. Wasz olejek hydrofilny może składać się z innych olejów. Wystarczy zastąpić te, które są w recepturze własnymi nie zmieniając podanych ilości. 


➳W co zapakować olejek? 

Najlepiej wyglądającym rozwiązaniem, i zarazem najlepszym pod względem jakości, będzie butelka z ciemnego szkła. Możecie kupić jakiś kosmetyk w ładnym opakowaniu i przelać do niego olejek kiedy zużyjecie produkt lub kupić osobną butelkę, np. tutaj (150 ml) i tutaj (100 ml). Wystarczy wkręcić jeszcze tylko dozownik z pompką i voilà! 

Szkło jest trwalsze od plastiku, nie zniszczy się tak szybko. Butelkę można łatwo umyć i zdezynfekować alkoholem przed wlaniem nowe partii olejku. W dodatku, mamy pewność, że nie wydarzy się żadna niepowołana reakcja pomiędzy opakowaniem a kosmetykiem. Nie poleca się konfekcjonować fazy olejowej w opakowania plastikowe ze względu na migrację szkodliwych składników. 

➳Jaki termin ważności możesz założyć dla swojego olejku? 

Formy olejowe są produktami o niskim prawdopodobieństwie skażenia mikrobiologicznego, ponieważ w tych produktach nie ma wody. Mój olejek stoi na półce w łazience od 3 tygodni i nic się z nim nie dzieje. Mimo wszystko polecam Wam robienie mniejszych ilości, które zużyjecie w przeciągu miesiąca. 

Jak podoba się Wam ten post? Koniecznie dajcie znać czy treść jest dla Was napisana klarownie. To dopiero moje początki, więc każda wskazówka jest na wagę złota. 



Fast advice: Winter is here

Fast advice: Winter is here


Nie tylko śnieżyca zagościła dzisiaj w Trójmieście. Nad morze przyjechała również moja kochana babcia, dlatego mam dla Was dzisiaj tylko Fast advice.



Ten mróz nie jest naszym sprzymierzeńcem. To z powodu mrozu nasza twarz jest zaczerwieniona, podrażniona i poszczypana. Nie maltretujmy jej teraz maseczkami oczyszczającymi, peelingami lub eksfoliacją kwasami. Na dwór otulajcie się ciężkim krem, który ochroni szczególnie te wystające części, takie jak nos. Teraz przede wszystkim regeneracja ♥

 


Czekam na moment, kiedy będę mogła podzielić się z Wami napisanymi przeze mnie recepturami. Kosmetyki stoją jeszcze na testach stabilności - zależy mi, żeby każda receptura, którą tutaj umieszczę była sprawdzona i nie zepsuła się w Waszych domach po 3 dniach. 



Łapcie ostatnie chwile weekendu i zbierajcie siły na nowy tydzień! 


Copyright © 2014 Hiszpanka , Blogger